Być inwestorem - opowieść w odcinkach - część pierwsza
Być inwestorem - opowieść w odcinkach - część pierwsza
Kursy specjalistyczne

Poniżej przedstawiam maila od czytelnika mojego bloga, który rozpoczyna przygodę związaną z budową wymarzonego domu jednorodzinnego. Czytelnik prosił o anonimowość, dlatego publikuje incognito. Pierwsza część przedstawia przemyślenia związane z wyborem lokalizacji oraz opowieść o gustach i dobrych radach znajomych 🙂 Zapraszam do miłej lektury:

…..
Być inwestorem – opowieść w odcinkach – część pierwsza
Wynajmowanie mieszkania od kogoś ma chyba zawsze w tle myśl o tym, że trzeba się jakoś zmobilizować, ogarnąć coś swojego i skończyć z płaceniem za nieswoje (jakoś w przypadku wzięcia kredytu w banku nikt nie myśli o tym, że płaci ze coś, co jego własnością tak do końca nie jest – tak, wiem, jest to uproszczenie, ale odwzorowujące pewien sposób postrzegania zjawiska). Pomysł ten zazwyczaj podlega dyskusji z osobami, które mają dzielić z nami nasze nowe lokum, co wydaje się być czymś naturalnym. Często zdarza się jednak napomknąć o tych planach także osobom, którym status naszego lokatora nie grozi. Ich zaangażowanie i chęć podzielenia się dobrymi radami potrafi jednak zaskoczyć (albo i nie – w końcu znamy ich nie od dziś i wiemy mniej więcej czego możemy się spodziewać). Budzi się w naszych bliskich wtedy duch wszechkompetencji i chęci zbawiania świata zarazem – mieszanka wybuchowa. Co wchodzi w jej skład? Przyjrzyjmy się jej bliżej.

Analiza lokalizacji naszego domu jednorodzinnego

Szczegółowa analiza lokalizacji – nieważne jaka by była, zawsze znajdzie się coś do skrytykowania. Wybierzecie działkę pod miastem – opowieści o kleszczowym zapaleniu mózgu, atakujących rojach krwiożerczych owadów, gryzoniach czających się, by przegryźć kable i przewody w Waszych samochodach to wierzchołek góry lodowej. Poczujcie się jak pionierzy, którym przyszło kolonizować Dziki Zachód! Na pewno w dzieciństwie o tym marzyliście… Oczywiście mówimy tu o możliwej wyprowadzce 15 kilometrów od granic miasta, a nie planie karczowania puszczy i osiedlania się tam. Żeby nie było zbyt prosto – lokalizacja w granicach miasta także może liczyć na krytykę. Tym razem źródłem zagrożenia mogą być nowi sąsiedzi (opowieści o lusterkach, kołpakach, rowerach czy wózkach dziecięcych, które w nieoczekiwanych i niewyjaśnionych okolicznościach zmieniły właściciela gwarantowane), odległość od obiektów typu centra handlowe (w zależności od nastawienia rozmówcy ich bliskość może być równie dobrze przekleństwem co błogosławieństwem – przekonajcie się sami na kogo traficie) czy szkoły/przedszkola/przychodnie lekarskie (niepotrzebne skreślić). Nieważne, że nie macie dzieci, zakupy, nawet te spożywcze, robicie przez Internet, a nowe lokum wyposażone jest w halę garażową i tam planujecie zostawiać swój pojazd. Istotne jest to, co Wasz rozmówca uznaje za niezbędne do egzystencji i pasujące do jego stylu życia.

Szczegółowa analiza lokalizacji - nieważne jaka by była, zawsze znajdzie się coś do skrytykowania.
Szczegółowa analiza lokalizacji – nieważne jaka by była, zawsze znajdzie się coś do skrytykowania.

Analiza metrażu

Lokalizację macie już skrytykowaną, teraz zaczyna się analiza metrażu. Temat dość drażliwy bo, nie ma co specjalnie ukrywać, rozmiar lokum często uzależniony jest przede wszystkim od możliwości finansowych nabywającego. „Ciasne, ale własne” – znacie to z pewnością. Jeśli jednak zdarzy się wam zaplanować budowę czegoś większego, to spodziewajcie się troski o to, kto to wszystko będzie sprzątał. Albo „jak wy się tam odnajdziecie”? Wiadomo, że bez nawigacji, nadajnika GPS i mapy z wytyczonymi szlakami mieszkańcy domów jednorodzinnych nie funkcjonują… Temat sprzątania puszczacie mimo uszu bo przecież możecie być w gronie tych szczęśliwców, których sprzątanie odpręża, relaksuje, pomaga zapomnieć o trudach i znojach dnia codziennego albo macie chytry plan sięgnięcia po odpłatną i specjalistyczną zarazem pomoc.

O gustach moich i swoich znajomych

O gustach się (podobno) nie dyskutuje, ale spróbujcie tylko podzielić się projektami lub nawet zwykłymi zdjęciami pokazującymi jak ma wyglądać Wasz wymarzony dom, ogród czy wnętrza mieszkalne. Bądźcie przygotowani na wyrafinowane koncepcje dotyczące kuchni otwartej, połączonej z salonem czy malowania ścian farbami utrzymanymi w ciepłej kolorystyce. Preferencje w tym zakresie mogą mieć charakter mocno generacyjny – to tak jak z lekarzami rodzinnymi i ich zaleceniami dotyczącymi wycinania migdałków. W zależności od tego z jakiego jesteś rocznika i kiedy studiował zajmujący się tobą lekarz albo masz te migdałki albo jesteś po zabiegu ich wycięcia, który miał miejsce w dzieciństwie. Jak nie wierzysz, to pogadaj ze znajomymi 😉 W dużym skrócie: koncepcja estetyczna do której będziecie nakłaniani jest zazwyczaj wierną kopią tego, co Wasz rozmówca ma w swoim domu lub mieszkaniu bądź chciałby tam mieć. Dopasowania do swojego indywidualnego gustu, preferencji, potrzeb itp. nie spodziewajcie się. Osobna kategorię udręki stanowią czasopisma wnętrzarskie, które prezentują często aranżacje sprawdzające się w obiektach, w których nikt nie mieszka lub w domach o metrażu posiadłości Carringtonów z „Dynastii”. Rozmowy o urządzaniu wnętrz stają się świetną okazją do ćwiczenia asertywności i dyplomacji zarazem. Jeśli nie chcesz się w tym doskonalić, to nawet nie zaczynaj tych tematów. Dobra, jesteście oficjalnie ostrzeżeni!

Życie w mieście i poza miastem

Osobną kategorią trudnych tematów jest wątek „co wy tam będziecie robić?”. Zdecydowanie częściej dotyczy on pionierów zasiedlających tereny podmiejskie. Jeśli planujesz zakup mieszkania w mieście, a zwłaszcza w jego szeroko rozumianym centrum, to raczej nikt nie wykaże troski o Twoją partycypację w życiu towarzyskim, kulturalnym czy gastronomicznym. Jeśli jednak planujesz wyprowadzkę pod miasto, to z łatwością zyskasz etykietkę „pogrzebanego za życia” i odciętego od wszelkich dóbr kultury i cywilizacji. Co oczywiście nie przeszkodzi tym samym osobom planować w okresie od maja do września grilla w Twoim ogrodzie (czy to jakaś próba reanimacji towarzyskiego trupka?). Nie lubisz chodzić do teatru, a Twoje potrzeby w zakresie jedzenia poza domem w 100% zaspokaja hot dog na stacji benzynowej? Nie szkodzi, z pewnością po przeprowadzce zachce się Tobie bywać na każdym wernisażu, premierze i testować kuchnie świata. Spodziewaj się przedstawienia takiej ponurej wizji…
W tym miejscu dochodzimy do aspektu komunikacyjnego, który ma dwa główne wymiary; samochód i jakość dróg. Przeprowadzka pod miasto może zostać okraszona pytaniami o to co zrobisz jak zepsuje się Tobie auto, stracisz prawo jazdy (przecież dziś to takie proste przy tych ograniczeniach prędkości), a śnieg zasypie wszystkie drogi dojazdowe (wszak wiadomo, że zimy robią się nam coraz bardziej śnieżne i mroźne). Zaprawdę apokalipsa nadchodzi…
Żeby nie kończyć tak ponuro owej opowieści – w gronie udzielanych rad zdarzają się też takie sensowne, oparte na analizie Waszych potrzeb, a nie subiektywnej ocenie co się komu wydaje najlepsze. Te sensowne porady potrafią otworzyć oczy na aspekt, którego się nie brało pod uwagę. Jeśli jednak czujecie, że czyjeś gadanie wytrąca Was z równowagi, to uciekajcie. Szkoda Waszych nerwów…

5 KOMENTARZE

  1. Trzeba jeszcze koniecznie dodać, że analiza lokalizacji, teorie o odizolowaniu społecznym i pomysły na wykończenie wnętrz przewijają się przez cały okres budowy.

    Najbardziej podobał mi się komentarz znajomego który stwierdził, że po przeprowadzce 3 km za miasto będziemy odizolowani, a potem powiedział że widział świetną działkę w doskonałej lokalizacji tylko 25 km od miasta. Moja mina BEZCENNA.

  2. Trafne uwagi. Do kwestii „co tam będziecie robić” dorzucam kwestię pracy! Bo przecież na wsi nie da się zarabiać? i tekst „nie za blisko rodziców”…

Skomentuj Kasia Świąder Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here